czwartek, 13 października 2016

Rozdział XXIX

Nowy dzień wstawał nad Paryżem, kiedy Marinette szła mozolnie pod górę zamkową. Po drodze nie spotkała swoich przyjaciółek, więc była pewna, że są już od dawna na miejscu. Wiedziała jedno. Zaspała. A to zawsze w jej przypadku był zły znak. Jednak czy na pewno dzisiaj? Minęła żelazną bramę i przeszła cicho przez dziedziniec. Dostała się do środka budynku i szybko udała się w stronę pokoju, gdzie zapewnie czekały na nią Elizabeth i Cassidy. Delikatnie nacisnęła klamkę i weszła do środka. Nie zastanawiając się zbyt długo, przebrała się w swoją czarną suknię i zajrzała za drzwi do pokoju Gertry. Tak jak przypuszczała, na dwóch fotelach siedziały jej dobre znajome. Zajęła więc swoje miejsce i czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Kiedy tylko dotknęła przyjemnie miękkiej poduszki, odezwała się ich przełożona.
- Robicie ogromne postępy. Dlatego dzisiaj czeka was dość trudne zadanie, sprawdzające czy pamiętacie wszystkie moje rady. Nie będę wam mówiła o skutkach dobrze lub źle wykonanej pracy. Najważniejsze jest to, abyście zrobiły to tak, jak wy osobiście uważacie. – tłumaczyła wręczając im dzisiejszy dzień.
Po tych słowach starsza kobieta wyszła, zostawiając nastolatki same ze sobą. Dziewczyny z zaciekawieniem wymalowanym na ich rumianych twarzach otworzyły kopertę. Delikatnie wyjęły kawałek pergaminu i z zapartym tchem odczytały słowa napisane czarnym atramentem. „Polerowanie sztućców, umycie okien na parterze”
- Czy przypadkiem nie robiłyśmy tego pierwszego dnia? – ze zdziwieniem odparła Cassidy.
- Najwyraźniej ta próba jest jeszcze trudniejsza niż nam się wydawało – odparła ze stoickim spokojem Elizabeth.
Nie zastanawiając się dłużej, wróciły do poprzedniego pomieszczenia, skąd pobrały potrzebne im szmatki i udały się pięknie ozdobionym korytarzem do kuchni, gdzie miały spędzić najbliższe godziny.  Od czasu ich pierwszego dnia, dowiedziały się jak dotrzeć do tego miejsca, nie przechodząc przez jadalnie. Co ciekawsze wejście do świata gastronomii znajdowało się w innym skrzydle zamku. Nie napotkają żadnych przeszkód przekroczyły próg komnaty. Sprawdzając liczbę sztućców do wyczyszczenia, postanowiły się podzielić. Nie wiedziały za bardzo, czy właśnie o to chodziło ich przyłożonej.. Ale ona na pewno chciała ab zrobiły to tak, jak one uważają za słuszne, więc czemu nie? Usiadły blisko siebie i zaczęły polerowanie. Godzinę później drzwi lekko się uchyliły nie wydając nawet najmniejszego skrzypnięcia. Za nimi stała kobieta, która specjalnie wykorzystywała cień, aby osoby w pomieszczeniu jej nie zobaczyły. Zresztą nie musiała tego robić, ponieważ trzy służce siedzące na podłodze były tak zapracowane, że nie zauważyły jej obecności. Spod swojej kryjówki obserwowała każdy ich ruch. Zaczynała się nieznacznie uśmiechać. O to jej właśnie chodziło. Współpraca. Dziewczyny wypełniły ostatni test. Od jutra wszystko się zmieni. Od jutra na głowie będą miały dodatkowe zmartwienia. Od jutra wypełnią swoje przeznaczenie. Delikatnie zamknęła drzwi i udała się do swojego gabinetu. Będzie musiała zlecić Jennifer pościelenie dodatkowych trzech łóżek…

Marinette gwałtownie się odwróciła. Spoglądała przenikliwym wzrokiem w stronę drzwi, które stały zamknięte, tak jak wcześniej. Przyjaciółki nie zwróciły jednak uwagi na nagły ruch granatowłosej. Zbytnio były skupione na dokończeniu ich pierwszego zadania. Kiedy fiołkowooka powróciła wzrokiem do koszyka ze sztućcami, było ono już puste. Uśmiechnęła się. Wiedziała, że tym razem poszło im o wiele szybciej i sprawniej.. Przed nimi tylko mycie okien i.. nie wiedziała dokładnie co. Czy sprawdziły się? Czy właśnie tego spodziewała się od nich ich tajemnicza szefowa? Pomagając sobie nawzajem wstały z podłogi. Wyprostowały swoje odrętwiałe kończyny i zebrały szmatki. Zostawiając pięknie błyszczące się srebro stołowe, udały się w stronę pokoju wspólnego, gdzie miały zostawić kawałki materiału. Jednak kiedy wyszły z pomieszczenia, ich  wzrok przykuł obraz w wielkiej, złotej ramie. Nie zważając n uciekający czas, podeszły do niego, wpatrując się w piękne malowidło. Nie widziały go tu wcześniej. Były pewne, że na tej ścianie nic nie wisiało… A jednak. Przed ich oczami ukazał się wielki obraz utrzymany w zimnych kolorach, przedstawiający króla Gabriela wraz z jego synem. Książę Adrien nie wydawał się być szczęśliwy.. Smutno patrzył na stojące przed obrazem trzy nastolatki. Tylko dlaczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz