sobota, 8 października 2016

Rozdział XVIII

Przyjaciele siedzieli naprzeciwko siebie w jadalni. Adrien wyraźnie rozbawiony, ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem, a Nino, zamyślony, wędrował myślami w obłokach. W końcu książę nie wytrzymał i delikatnie łzy śmiechu zaczęły spływać po jego twarzy. Nie mógł uwierzyć, że osoba, którą traktował jak brat się zakochała!
- Powiesz mi przynajmniej jak ma na imię? – próbował nawiązać rozmowę.
- Alya – nadal był nieobecny myślami.
Sukces! Wie już jak ma na imię. Teraz powinno pójść już łatwiej. Chociaż kto to wie.. To Nino.
- Jak się poznaliście? – podparł rękami swój podbródek.
Nie doczekał się odpowiedzi. Jego przyjaciel wpatrywał się za okno. Książę postanowił pozostawić go samego ze swoimi myślami. Wstał, a kiedy nie usłyszał żadnego słowa z jego strony, udał się do ogrodu jego matki. Dzisiaj zatrudnili tam nowego pracownika. Chciał zobaczyć, czy dobrze odnosi się z różami. Nie chciał jednak niepokoić sprzątaczek jego pojawieniem się w pokoju. Doskonale pamiętał zdziwioną twarz jednej z nich, kiedy się przebierał.. Te piękne fiołkowe oczy.. Poczuł więc lekki powiew wiatru, kiedy opuścił grube mury zamkowe. Energicznym krokiem udał się w stronę pięknie przystrzyżonych przez Bertrama ogrodów. Zawsze zastanawiał się jaki cudem jedna osoba potrafi zrobić tak wiele. Wszystkie drzewa, krzaki, kwiaty były takie zdrowe.. Z daleka wyglądały na sztuczne. Ale jednak nie były. Królewski ogrodnik tworzy cuda! Podziwiając cudownie rozkwitające maki dotarł do zardzewiałej bramy. No tak. Będzie musiał się jeszcze tym zająć. Dotknął delikatnie utlenionych prętów i lekko pchnął. Bezszelestnie wszedł do środka. Przez przypadek zderzył się z dość wysokim brunetem. Szybko podniósł się z ziemi i strzepnął z podał rękę chłopakowi. On skorzystał z jego pomocy i już za chwilę stali w ramię w ramię. Adrien dopiero teraz zauważył, że w ogrodzie coś się zmieniło.. Miał wrażenie, że kilka dzikich krzaków róży, rosną już w składzie i porządku. Tylko jak to było możliwe w tak krótkim czasie? Dokładnie zilustrował chłopaka. Był mniej więcej w jego wieku, dość długie, czarne włosy, zasłaniały mu w delikatny sposób twarz. Szare oczy, głęboko zapatrzone w księcia, oraz stój ogrodniczy, sprawiały, że chłopak domyślił się, że jest to nowy pracownik jego ojca. Zauważył, że sytuacja w powietrzu jest dość napięta, więc spróbował ją rozluźnić. 
- Witaj. Chciałem sprawdzić, czy dobrze wywiązujesz się ze swojej pracy – spojrzał mu prosto w oczy – Ten ogród niegdyś należał do mojej, zmarłej już matki. Bardzo go kochała, ja zresztą również. Jednak popadł w zapomnienie. Chciałbym, aby powrócił do dalszej świetności.
Brandon przez chwile trawił jego słowa. Nie chciał zawieść przyszłego dziedzica tronu, to pewne. Nie wierzył jednak w swoje możliwości. Nigdy wcześniej nie pracował na tak wielkim obszarze, nie był pewny czy podoła zadaniu.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby to miejsce znowu żyło z harmonią – odpowiedział szczerze. 
- Dziękuję. Nawet nie wiesz jak to wiele dla mnie znaczy. Ona była dla mnie wszystkim. – mała łza zakręciła mu się w prawym oku – A teraz, niestety przepraszam Cię, ale niestety muszę wracać do zamku. Ojciec pewnie zakłada najgorsze scenariusze – rzucił na pożegnanie.
Odwrócił się jeszcze, aby spojrzeć na nowego ogrodnika. Wydawał się być zapracowany, oraz w swoim żywiole. Może nawet dobrze, że jest tak młody? Na pewno miał więcej energii i zaangażowania. Był jednak pewny, że minie dużo czasu, zanim będzie mógł dorównać Bertramowi. Rozmyślając o przyszłości różanego ogrodu, minął zielone krzewy i dotarł do bramy wejściowej. Czy na pewno chciał przekroczyć przez próg?  Czy na pewno chciał znowu odbyć nieprzyjemną rozmowę z jego ojcem? Czy na pewno chciał znowu zostać zamknięty pod kloszem, oczekując następnej okazji, aby zaczerpnąć Świerzego powietrza? Na pewno nie. Jednak musiał to zrobić. Był to jego obowiązek. Względem siebie, ojca, poddanych, królestwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz