piątek, 16 września 2016

Rozdział XXIV

Adrien delikatnie wodził dłonią po złuszczającej się białej farbie na ławce. Było to ulubione miejsce jego matki. Ostrożnie usiadł na niej oczekując, że spruchniałe drewno pod nim się zapadnie. Jednak to się nie stało. Odetchnął z ulgą i że swojej nowej pozycji, przyglądał się dzikiemu ogrodowi. Było mu żal pięknych, wijących się różne, które teraz bez żadnego ładu i składu czepiały się czego tylko mogły. Nagle jego wzrok przyciągnęło nikłe światełko. Coś musiało odbijać promienie słoneczne. Zaciekawiony podążył w kierunku światła. Zanurzył dłoń w kujących różach i wyciągnął, małe, srebrne pudełko. Próbował je otworzyć, jednak na próżno. Było ono zamknięte na klucz. Mimo wszystko zaintrygowany swoim znaleziskiem udał się z powrotem do zamku. Dawno już minęła pora obiadowa, jednak on nie był głodny. Nie chciał również spotkać dwóch dziewczyn ewidentnie rywalizujących o jego serce. Dlatego jak najszybciej mógł, udał się do swojego pokoju. Kiedy tylko przekroczył próg, zamknął drzwi na zamek. Otworzył skrytkę w której znajdowało się gęsie pióro. Wyjął je delikatnie i ułożył tuż obok srebrnej skrzynki na swym biurku. Jego wzrok począł na tajemniczych przedmiotach. Bardzo dobrze wiedział, że nie miały one że sobą powiązania, jednak mimo wszystko intrygowały go tak samo. Z jednej strony pióro, które naprawdę trudno dostać w dzisiejszych czasach, znalezione w lesie obok polany z strumykiem, a po drugiej srebra skrzynka znaleziona pośród dzikich róż w ogrodzie jego matki. Nie miał bladego pojęcia skąd przedmioty się tam znalazły. Stanowiły dla niego zagadkę, którą postanowił rozwiązać. Tymczasem schował znaleziska tak, aby nikt oprócz niego nie wiedział, gdzie się znajdują. Odkluczył drzwi i postanowił udać się do swojego ojca. Przecież ogród jego matki nie mógł po prostu zdziczeć. On na to nie pozwoli. Wspinał się właśnie po marmurowych schodach prowadzących do sali tronowej w której całymi dniami przesiadywał król Gabriel, kiedy drogę przerwała mu Nathalie, jego osobista asystentka.
- Król jest zajęty i nie przyjmuje żadnych gości - powiedziała jak zwykle, obojętnym tonem.
- Jednak ja muszę z nim jak najszybciej pomówić - odpowiedział z nutą wściekłości w swoim głosie.
Nie dał się wysłowić kobiecie. Szybko ją ominął i wparował do komnaty. Zastał swojego ojca pogrążonego w pewnie ważnych papirusach. Podniósł swój gniewny wzrok i spojrzał na syna.
- Dlaczego nie posłuchałeś się Nathalie? - spytał wściekły.
Chłopak nie odpowiedział na jego pytanie. Usiadł w fotelu na przeciwko niego i skierował na niego swój wzrok.
- Mam bardzo ważną sprawę, która nie może zwlekać - uparł się.
Przez chwilę prowadzili bitwę na spojrzenia. W końcu król odezwał się już lekko spokojniejszym tonem.
- Co się stało? - próbował się opanować.
- Byłem dzisiaj w ogrodzie matki. Popada w ruinę - odparł smutny - Musimy coś z tym zrobić. Jest to jedyna pamiątka po niej. Proszę Cię, abyś zatrudnił ogrodnika, aby zajmował się jej różami - starał się zabrzmieć jak człowiek z bardzo ważnym interesem.
Król tymczasem spoglądał zaskoczony na swojego syna. Nigdy nie domyślał by się, że o to mu chodzi. Przez te lata starał się zapomnieć o królowej. Jednak nie mógł odmówić synowi. On nic nie wiedział. Nie wiedział dlaczego odeszła. Nie musiał się dowiedzieć. Gdyby jednak nie zrobił by tego o co poprosił, chłopak zaczął by coś podejrzewać. Dlatego ponownie założył na twarz maskę bez emocji i odpowiedział jak najbardziej ciepłym głosem na jakiego było go stać.
- Dobrze. Postaram się kogoś znaleźć.
Teraz Adrien patrzył na niego zszokowany. Nigdy tak szybko nie podjął jakiejś decyzji. Wiedział, że musi to wykorzystać.
- Dziękuję ojcze - rzekł i odszedł.
Po drodze do swojej komnaty minął zdziwioną służkę króla, która najwyraźniej wszystko słyszała. Oddalił się od nich i w podskokach wrócił do swojego pokoju. Czyżby jego ojciec jednak się zmienił? Czy to możliwe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz